Wykres roczny
- Kategorie:
- 100.1
- kwadraty.27
- Noc.10
- od znaku do znaku 70.11
- pana.2
- serwis.9
- SGK.8
- Trenażer Cube.342
- z Klaudią.91
- zawody.55
Szuter Master - Mazowieckie 2025 - Celestynów - 78km
Sobota, 12 kwietnia 2025 | dodano: 14.04.2025Kategoria zawody
38 miejsce na 124 zawodników.
czas 02:48:20.00 do lidera: +00:30:48
Zakładałem czas poniżej 3h ale mimo, że warunek spełniłem to daleko mi od dobrej formy..
Trasa bardzo fajna, szybka. W sumie dużo się działo i w dużej mierze skupiałem się na współtowarzyszach.
Ładna pogoda, znów troszkę za ciepło ubrany.
Dojechaliśmy do Celestynowa wcześnie i podjechaliśmy na Bagno Bocianowskie. Spacerek i dojazd na start. Na spokojnie przygotowanie.
Na starcie byłem dosyć daleko. Oficjalne ściganie zaczęło się po wyjechaniu z asfaltu na szutry. Potworzyły się grupki, jak zwykle zawisłem pomiędzy dwoma z innym kolarzem. Dawałem mocniejsze zmiany. Doszli nas z tyłu, nikt nie chciał wyjść na czoło ale dospawaliśmy do grupy z przodu. Jechaliśmy dosyć sporą grupą. Angażowałem się z przodu. Jednak w pewnym momencie przesunąłem się na tył, odcinek terenu i łańcuch mi się zaplątał w przerzutce. Kilka sekund i grupa odjechała. Nie miałem w czego dorzucić aby dospawać, choć przez długi czas się starałem. Minąłem dwójkę co odpadła i zostałem sam. Po bufecie (ok. 40km), który minąłem zauważyłem zawodnika, którego dogoniłem i odtąd jechaliśmy razem. On lepszy w terenie, raczej znający trasę (mijanie szlabanów w lesie), ja szybszy na asfalcie (pewnie przez większe ciśnienie w oponach). jechaliśmy tak razem aż zjechaliśmy na leśne drogi, doszedł piach i zostałem, minąłem jeszcze jednego zawodnika. To już był ponad 70km, ostatnie ~2km asfalt, złapały mnie skurcze obu ud od dołu, dosyć mocne szczególnie w prawej nodze ale nie dałem się dogonić i dojechałem na metę.
Okazało się na mecie, że tracker przestał działać. Nie było mnie widać na trasie... a sprawdzaliśmy jeszcze w aucie przed startem czy działa.
Piwko bezalkoholowe, bardzo dobre.
Krem pomidorowy, pikantny - świetny. Sałatki z burakami nie brałem.
Potem pakowanie rowerka i czekanie na fajrant, przy cieście (babka, babka z kremem, makowiec)
Na Fajrancie: szarpana wieprzowina z kaszą, surówka z białej kapusty, chleb ze smalcem. babka drożdżowa. Nie skosztowałem pierogów bo albo szarpana albo pierogi..
W pakiecie torba na zakupy z logo Szuter Master oraz mini krem chamois.
Nabawiłem się kontuzji. Już w nocy bolało mnie udo od spodu, przy kolanie, w prawej nodze (inne miejsce niż skurcz). I kuśtykam dopóki tego nie rozchodzę...
Chyba zbyt wysoko siodełko?
Czas: 02:48 h
Średnia prędkość: 27.92 km/h
Prędkość maks: 46.15 km/h
W górę: 247 (m)
HR max: 181, HR avg: 165
Temperatura: 16.0
czas 02:48:20.00 do lidera: +00:30:48
Zakładałem czas poniżej 3h ale mimo, że warunek spełniłem to daleko mi od dobrej formy..
Trasa bardzo fajna, szybka. W sumie dużo się działo i w dużej mierze skupiałem się na współtowarzyszach.
Ładna pogoda, znów troszkę za ciepło ubrany.
Dojechaliśmy do Celestynowa wcześnie i podjechaliśmy na Bagno Bocianowskie. Spacerek i dojazd na start. Na spokojnie przygotowanie.
Na starcie byłem dosyć daleko. Oficjalne ściganie zaczęło się po wyjechaniu z asfaltu na szutry. Potworzyły się grupki, jak zwykle zawisłem pomiędzy dwoma z innym kolarzem. Dawałem mocniejsze zmiany. Doszli nas z tyłu, nikt nie chciał wyjść na czoło ale dospawaliśmy do grupy z przodu. Jechaliśmy dosyć sporą grupą. Angażowałem się z przodu. Jednak w pewnym momencie przesunąłem się na tył, odcinek terenu i łańcuch mi się zaplątał w przerzutce. Kilka sekund i grupa odjechała. Nie miałem w czego dorzucić aby dospawać, choć przez długi czas się starałem. Minąłem dwójkę co odpadła i zostałem sam. Po bufecie (ok. 40km), który minąłem zauważyłem zawodnika, którego dogoniłem i odtąd jechaliśmy razem. On lepszy w terenie, raczej znający trasę (mijanie szlabanów w lesie), ja szybszy na asfalcie (pewnie przez większe ciśnienie w oponach). jechaliśmy tak razem aż zjechaliśmy na leśne drogi, doszedł piach i zostałem, minąłem jeszcze jednego zawodnika. To już był ponad 70km, ostatnie ~2km asfalt, złapały mnie skurcze obu ud od dołu, dosyć mocne szczególnie w prawej nodze ale nie dałem się dogonić i dojechałem na metę.
Okazało się na mecie, że tracker przestał działać. Nie było mnie widać na trasie... a sprawdzaliśmy jeszcze w aucie przed startem czy działa.
Piwko bezalkoholowe, bardzo dobre.
Krem pomidorowy, pikantny - świetny. Sałatki z burakami nie brałem.
Potem pakowanie rowerka i czekanie na fajrant, przy cieście (babka, babka z kremem, makowiec)
Na Fajrancie: szarpana wieprzowina z kaszą, surówka z białej kapusty, chleb ze smalcem. babka drożdżowa. Nie skosztowałem pierogów bo albo szarpana albo pierogi..
W pakiecie torba na zakupy z logo Szuter Master oraz mini krem chamois.
Nabawiłem się kontuzji. Już w nocy bolało mnie udo od spodu, przy kolanie, w prawej nodze (inne miejsce niż skurcz). I kuśtykam dopóki tego nie rozchodzę...
Chyba zbyt wysoko siodełko?
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2080 (kcal)
Dystans: 78.17 kmCzas: 02:48 h
Średnia prędkość: 27.92 km/h
Prędkość maks: 46.15 km/h
W górę: 247 (m)
HR max: 181, HR avg: 165
Temperatura: 16.0
K o m e n t a r z e
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentowanie jest wyłączone.