Wykres roczny
- Kategorie:
- 100.1
- kwadraty.27
- Noc.10
- od znaku do znaku 70.11
- pana.2
- serwis.9
- SGK.8
- Trenażer Cube.342
- z Klaudią.91
- zawody.55
Wpisy archiwalne w kategorii
zawody
Dystans całkowity: | 4774.62 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 183:39 |
Średnia prędkość: | 26.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 84.43 km/h |
Suma podjazdów: | 43767 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 177 (87 %) |
Suma kalorii: | 135566 kcal |
Liczba aktywności: | 55 |
Średnio na aktywność: | 86.81 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Szuter Master - Mazowieckie 2025 - Celestynów - 78km
Sobota, 12 kwietnia 2025 | dodano: 14.04.2025Kategoria zawody
38 miejsce na 124 zawodników.
czas 02:48:20.00 do lidera: +00:30:48
Zakładałem czas poniżej 3h ale mimo, że warunek spełniłem to daleko mi od dobrej formy..
Trasa bardzo fajna, szybka. W sumie dużo się działo i w dużej mierze skupiałem się na współtowarzyszach.
Ładna pogoda, znów troszkę za ciepło ubrany.
Dojechaliśmy do Celestynowa wcześnie i podjechaliśmy na Bagno Bocianowskie. Spacerek i dojazd na start. Na spokojnie przygotowanie.
Na starcie byłem dosyć daleko. Oficjalne ściganie zaczęło się po wyjechaniu z asfaltu na szutry. Potworzyły się grupki, jak zwykle zawisłem pomiędzy dwoma z innym kolarzem. Dawałem mocniejsze zmiany. Doszli nas z tyłu, nikt nie chciał wyjść na czoło ale dospawaliśmy do grupy z przodu. Jechaliśmy dosyć sporą grupą. Angażowałem się z przodu. Jednak w pewnym momencie przesunąłem się na tył, odcinek terenu i łańcuch mi się zaplątał w przerzutce. Kilka sekund i grupa odjechała. Nie miałem w czego dorzucić aby dospawać, choć przez długi czas się starałem. Minąłem dwójkę co odpadła i zostałem sam. Po bufecie (ok. 40km), który minąłem zauważyłem zawodnika, którego dogoniłem i odtąd jechaliśmy razem. On lepszy w terenie, raczej znający trasę (mijanie szlabanów w lesie), ja szybszy na asfalcie (pewnie przez większe ciśnienie w oponach). jechaliśmy tak razem aż zjechaliśmy na leśne drogi, doszedł piach i zostałem, minąłem jeszcze jednego zawodnika. To już był ponad 70km, ostatnie ~2km asfalt, złapały mnie skurcze obu ud od dołu, dosyć mocne szczególnie w prawej nodze ale nie dałem się dogonić i dojechałem na metę.
Okazało się na mecie, że tracker przestał działać. Nie było mnie widać na trasie... a sprawdzaliśmy jeszcze w aucie przed startem czy działa.
Piwko bezalkoholowe, bardzo dobre.
Krem pomidorowy, pikantny - świetny. Sałatki z burakami nie brałem.
Potem pakowanie rowerka i czekanie na fajrant, przy cieście (babka, babka z kremem, makowiec)
Na Fajrancie: szarpana wieprzowina z kaszą, surówka z białej kapusty, chleb ze smalcem. babka drożdżowa. Nie skosztowałem pierogów bo albo szarpana albo pierogi..
W pakiecie torba na zakupy z logo Szuter Master oraz mini krem chamois.
Nabawiłem się kontuzji. Już w nocy bolało mnie udo od spodu, przy kolanie, w prawej nodze (inne miejsce niż skurcz). I kuśtykam dopóki tego nie rozchodzę...
Chyba zbyt wysoko siodełko?
Czas: 02:48 h
Średnia prędkość: 27.92 km/h
Prędkość maks: 46.15 km/h
W górę: 247 (m)
HR max: 181, HR avg: 165
Temperatura: 16.0
czas 02:48:20.00 do lidera: +00:30:48
Zakładałem czas poniżej 3h ale mimo, że warunek spełniłem to daleko mi od dobrej formy..
Trasa bardzo fajna, szybka. W sumie dużo się działo i w dużej mierze skupiałem się na współtowarzyszach.
Ładna pogoda, znów troszkę za ciepło ubrany.
Dojechaliśmy do Celestynowa wcześnie i podjechaliśmy na Bagno Bocianowskie. Spacerek i dojazd na start. Na spokojnie przygotowanie.
Na starcie byłem dosyć daleko. Oficjalne ściganie zaczęło się po wyjechaniu z asfaltu na szutry. Potworzyły się grupki, jak zwykle zawisłem pomiędzy dwoma z innym kolarzem. Dawałem mocniejsze zmiany. Doszli nas z tyłu, nikt nie chciał wyjść na czoło ale dospawaliśmy do grupy z przodu. Jechaliśmy dosyć sporą grupą. Angażowałem się z przodu. Jednak w pewnym momencie przesunąłem się na tył, odcinek terenu i łańcuch mi się zaplątał w przerzutce. Kilka sekund i grupa odjechała. Nie miałem w czego dorzucić aby dospawać, choć przez długi czas się starałem. Minąłem dwójkę co odpadła i zostałem sam. Po bufecie (ok. 40km), który minąłem zauważyłem zawodnika, którego dogoniłem i odtąd jechaliśmy razem. On lepszy w terenie, raczej znający trasę (mijanie szlabanów w lesie), ja szybszy na asfalcie (pewnie przez większe ciśnienie w oponach). jechaliśmy tak razem aż zjechaliśmy na leśne drogi, doszedł piach i zostałem, minąłem jeszcze jednego zawodnika. To już był ponad 70km, ostatnie ~2km asfalt, złapały mnie skurcze obu ud od dołu, dosyć mocne szczególnie w prawej nodze ale nie dałem się dogonić i dojechałem na metę.
Okazało się na mecie, że tracker przestał działać. Nie było mnie widać na trasie... a sprawdzaliśmy jeszcze w aucie przed startem czy działa.
Piwko bezalkoholowe, bardzo dobre.
Krem pomidorowy, pikantny - świetny. Sałatki z burakami nie brałem.
Potem pakowanie rowerka i czekanie na fajrant, przy cieście (babka, babka z kremem, makowiec)
Na Fajrancie: szarpana wieprzowina z kaszą, surówka z białej kapusty, chleb ze smalcem. babka drożdżowa. Nie skosztowałem pierogów bo albo szarpana albo pierogi..
W pakiecie torba na zakupy z logo Szuter Master oraz mini krem chamois.
Nabawiłem się kontuzji. Już w nocy bolało mnie udo od spodu, przy kolanie, w prawej nodze (inne miejsce niż skurcz). I kuśtykam dopóki tego nie rozchodzę...
Chyba zbyt wysoko siodełko?
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2080 (kcal)
Dystans: 78.17 kmCzas: 02:48 h
Średnia prędkość: 27.92 km/h
Prędkość maks: 46.15 km/h
W górę: 247 (m)
HR max: 181, HR avg: 165
Temperatura: 16.0
Lewińskie Szutry - edycja charytatywna
Sobota, 29 marca 2025 | dodano: 29.03.2025Kategoria zawody
Trasa krótka 80 - jak widać po kilometrach to sporo brakowało. Dystans określany jako rekreacyjny. Główny wyścig był na 150km.
W tym roku wyścig miał charakter chaytatywnej imprezy gdzie dochód był przeznaczony dla OSP i szkoły które ucierpiały w czasie powodzi.
Miejsce: 4/69 (minuta straty do 3, do 1 i 2 - 10min)
Czas: 02h 42m
(dane z trackera)
Przed startem rozbierałem się bo słońce coraz mocniej świeciło.
Start z rynku. Bardzo mocno ruszyliśmy we 2. Track był kiepsko przygotowany. M.in kazał przejeżdżać przez posesje (zamknięte bramy). Mimo bardzo mocnego początku i przez zabłądzenie szybko doszło nas sporo osób. 3 mocno poszła do przodu. Jechałem w 4. Jeden odjechał, jeden strzelił. Jechaliśmy znów w 2 (inny kompan). Ja z przodu, zmiany w zasadzie tylko na asfalcie. Jakoś psychicznie niezbyt mi to odpowiadało, obawiałem się, że popełnię błąd i wjedzie we mnie. Pod koniec odpadł. Myślałem, że dojadę na 5 miejscu, ale trasa w końcówce prowadziła asfalcie i udało się dogonić i minąć zawodnika z którym jechałem na początku. Lekka omyłka w trasie na końcowym kilometrze i ładny wjazd na metę - dużo ludzi, ulica na wskroś przez rynek i na niej meta.
Mogłem jeszcze lżej się ubrać. Za mało galaretek wziąłem (w planach były 4 a wziąłem 2, które zjadłem i zjadłem także żel glukozowy i tabletkę dextro).
Był tracker ale w sumie nie zakomunikowali jasno gdzie śledzić, znalazłem linka po wyścigu..
Był pomiar czasu ale nie było oficjalnych wyników.
Teoretycznie niby z powodu "charytatywności" imprezy, ale moim zdaniem brak nagród nie musi od razu oznaczać braku wyników.
Na mecie żurek.
Pakiet: m.in komin
Czas: 02:43 h
Średnia prędkość: 26.86 km/h
Prędkość maks: 43.85 km/h
W górę: 268 (m)
HR max: 181, HR avg: 164
Temperatura: 15.0
W tym roku wyścig miał charakter chaytatywnej imprezy gdzie dochód był przeznaczony dla OSP i szkoły które ucierpiały w czasie powodzi.
Miejsce: 4/69 (minuta straty do 3, do 1 i 2 - 10min)
Czas: 02h 42m
(dane z trackera)
Przed startem rozbierałem się bo słońce coraz mocniej świeciło.
Start z rynku. Bardzo mocno ruszyliśmy we 2. Track był kiepsko przygotowany. M.in kazał przejeżdżać przez posesje (zamknięte bramy). Mimo bardzo mocnego początku i przez zabłądzenie szybko doszło nas sporo osób. 3 mocno poszła do przodu. Jechałem w 4. Jeden odjechał, jeden strzelił. Jechaliśmy znów w 2 (inny kompan). Ja z przodu, zmiany w zasadzie tylko na asfalcie. Jakoś psychicznie niezbyt mi to odpowiadało, obawiałem się, że popełnię błąd i wjedzie we mnie. Pod koniec odpadł. Myślałem, że dojadę na 5 miejscu, ale trasa w końcówce prowadziła asfalcie i udało się dogonić i minąć zawodnika z którym jechałem na początku. Lekka omyłka w trasie na końcowym kilometrze i ładny wjazd na metę - dużo ludzi, ulica na wskroś przez rynek i na niej meta.
Mogłem jeszcze lżej się ubrać. Za mało galaretek wziąłem (w planach były 4 a wziąłem 2, które zjadłem i zjadłem także żel glukozowy i tabletkę dextro).
Był tracker ale w sumie nie zakomunikowali jasno gdzie śledzić, znalazłem linka po wyścigu..
Był pomiar czasu ale nie było oficjalnych wyników.
Teoretycznie niby z powodu "charytatywności" imprezy, ale moim zdaniem brak nagród nie musi od razu oznaczać braku wyników.
Na mecie żurek.
Pakiet: m.in komin
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 1957 (kcal)
Dystans: 72.96 kmCzas: 02:43 h
Średnia prędkość: 26.86 km/h
Prędkość maks: 43.85 km/h
W górę: 268 (m)
HR max: 181, HR avg: 164
Temperatura: 15.0
PBT Rozgrzewka 2025 - 100km
Sobota, 15 marca 2025 | dodano: 16.03.2025Kategoria zawody
miejsce 25 / 170 (którzy ukończyli)
Czas: 4:22
Kat M: 24
trasa miała mieć 104,5km
Start równo 10:00 z pierwszej grupy, kolejne grupy startowały co 1 min. Start z płyty areny Gliwice.
Byłem już gotów do startu ~9:20
Zjadłem drożdżówkę z makiem. pakiet czapeczka kolarska, bidon, kawa melona, oshee.
Mimo wcześniejszych opadów trasa była w dobrym stanie, nieliczne fragmenty błotniste. Kałuże w większości do objechania. Miejscami naprawdę trasa biegła przez super tereny - otwarta przestrzeń dobra nawierzchnia, po bokach las. Ubrany byłem jak zwykle zbyt ciepło, miałem wrażenie, że spodnie się zsuwają co lekko wpływa na efektywność pedałowania. Pewnie w normalnej jeździe bym się zatrzymał i je podciągał. Trasa nawet mimo tych warunków pozwalałaby na bardzo szybką jazdę.
Natomiast zawiodłem ja (słabo przepracowana zima) i rower...
Dwa dni wcześniej zmieniałem klocki - finalnie przedni hamulec działał ale po naciśnięciu nie odpuszczał i ocierał o tarczę Ustawiłem tak aby nie odzierał ale z założeniem, że korzystać z niego nie będę. Pamiętałem o tym aż do ~90km, gdzie przed zakrętem postanowiłem się napić, bidon w prawej ręce więc nacisnąłem lewy hamulec... i zaczęło ocierać a to już była asfaltowy fragment trasy niemal do samej mety, nastawiałem się na narzucenie tempa, ale mój błąd dotyczący hamulca + bardzo silny wiatr nie pozwolił mi skorzystać z przewagi jakiej teoretycznie dawało mi wyższe ciśnienie na tej nawierzchni.. Dojechaliśmy w 4, nie udało się na tym asfalcie odjechać a na samej końcówce utknąłem na ostatnim nim błocie... .
Start z pierwszej grupy - nie lubię tego. Wolę gonić niż uciekać. Mijali mnie pojedynczy kolarze oraz jedna grupka. Pod koniec się tasowaliśmy z dwoma/trzema zawodnikami, jednak były to osoby startujące później więc finalnie miały i tak lepszy czas.
Luz na pedałach, coś stukającego w klamce, przeciągnięte na jedna stronę koło (problem z przechodzeniem błota). A na domiar złego - zła pozycja, pewnie siodełka - ból ud, ból rąk (drętwienie dłoni), ból w prawej łopatce i biodrze... Bóle pojawiły się bardzo szybko, tyle razy jeszcze chyba nie potrząsałem dłońmi aby poprawić krążenie...
Dodatkowo w trakcie jazdy pojawił się problem z tylną przerzutką - byłem pewien, że zerwałem linkę ale działało choć trzeba było kilka razy przerzucać..
Jak zwykle za wysokie ciśnienie i dwa bidony zamiast jednego (niepotrzebny ciężar)
Na mecie (boczne pomieszczenie Areny) zrobiłem sobie herbatę ponieważ znów miałem lekko obkurczone gardło od zimna. Potem pomidorowa, która okazała się być zimna... czyszczenie roweru myjką - jak zwykle nie domyłem i do domu
Dodatkowo zamglone widzenie w lewym oku... (przez 2/3h od finiszu)
Stwierdziłem, że na Watahe Wiosna, nie jadę - koszt (dojazd, nocleg, pakiet startowy ~1000zł) jest niewspółmierny do stanu roweru oraz obecnej dyspozycji. Pieniądze wydam na serwis oraz nowe koła.
Czas: 04:20 h
Średnia prędkość: 24.01 km/h
Prędkość maks: 42.62 km/h
W górę: 603 (m)
HR max: 185, HR avg: 161
Temperatura: 5.0
Czas: 4:22
Kat M: 24
trasa miała mieć 104,5km
Start równo 10:00 z pierwszej grupy, kolejne grupy startowały co 1 min. Start z płyty areny Gliwice.
Byłem już gotów do startu ~9:20
Zjadłem drożdżówkę z makiem. pakiet czapeczka kolarska, bidon, kawa melona, oshee.
Mimo wcześniejszych opadów trasa była w dobrym stanie, nieliczne fragmenty błotniste. Kałuże w większości do objechania. Miejscami naprawdę trasa biegła przez super tereny - otwarta przestrzeń dobra nawierzchnia, po bokach las. Ubrany byłem jak zwykle zbyt ciepło, miałem wrażenie, że spodnie się zsuwają co lekko wpływa na efektywność pedałowania. Pewnie w normalnej jeździe bym się zatrzymał i je podciągał. Trasa nawet mimo tych warunków pozwalałaby na bardzo szybką jazdę.
Natomiast zawiodłem ja (słabo przepracowana zima) i rower...
Dwa dni wcześniej zmieniałem klocki - finalnie przedni hamulec działał ale po naciśnięciu nie odpuszczał i ocierał o tarczę Ustawiłem tak aby nie odzierał ale z założeniem, że korzystać z niego nie będę. Pamiętałem o tym aż do ~90km, gdzie przed zakrętem postanowiłem się napić, bidon w prawej ręce więc nacisnąłem lewy hamulec... i zaczęło ocierać a to już była asfaltowy fragment trasy niemal do samej mety, nastawiałem się na narzucenie tempa, ale mój błąd dotyczący hamulca + bardzo silny wiatr nie pozwolił mi skorzystać z przewagi jakiej teoretycznie dawało mi wyższe ciśnienie na tej nawierzchni.. Dojechaliśmy w 4, nie udało się na tym asfalcie odjechać a na samej końcówce utknąłem na ostatnim nim błocie... .
Start z pierwszej grupy - nie lubię tego. Wolę gonić niż uciekać. Mijali mnie pojedynczy kolarze oraz jedna grupka. Pod koniec się tasowaliśmy z dwoma/trzema zawodnikami, jednak były to osoby startujące później więc finalnie miały i tak lepszy czas.
Luz na pedałach, coś stukającego w klamce, przeciągnięte na jedna stronę koło (problem z przechodzeniem błota). A na domiar złego - zła pozycja, pewnie siodełka - ból ud, ból rąk (drętwienie dłoni), ból w prawej łopatce i biodrze... Bóle pojawiły się bardzo szybko, tyle razy jeszcze chyba nie potrząsałem dłońmi aby poprawić krążenie...
Dodatkowo w trakcie jazdy pojawił się problem z tylną przerzutką - byłem pewien, że zerwałem linkę ale działało choć trzeba było kilka razy przerzucać..
Jak zwykle za wysokie ciśnienie i dwa bidony zamiast jednego (niepotrzebny ciężar)
Na mecie (boczne pomieszczenie Areny) zrobiłem sobie herbatę ponieważ znów miałem lekko obkurczone gardło od zimna. Potem pomidorowa, która okazała się być zimna... czyszczenie roweru myjką - jak zwykle nie domyłem i do domu
Dodatkowo zamglone widzenie w lewym oku... (przez 2/3h od finiszu)
Stwierdziłem, że na Watahe Wiosna, nie jadę - koszt (dojazd, nocleg, pakiet startowy ~1000zł) jest niewspółmierny do stanu roweru oraz obecnej dyspozycji. Pieniądze wydam na serwis oraz nowe koła.
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2713 (kcal)
Dystans: 104.04 kmCzas: 04:20 h
Średnia prędkość: 24.01 km/h
Prędkość maks: 42.62 km/h
W górę: 603 (m)
HR max: 185, HR avg: 161
Temperatura: 5.0
Pilish Bike Tour - PBT - Rozjazd 200 - 2024
Sobota, 5 października 2024 | dodano: 06.10.2024Kategoria zawody
Ostatnie zawody w tym roku, 195km, lokalnie, przejeżdżałem przez Kostuchnę (gdzie byli kibice?! (ponoć tracker się zaciął na 24km...)), większość dróg była mi znana. ~96% trasy była dobra.
W pakiecie eatyx, oshee, komin, czapeczka, środek do prania. GPS musiałem sam włączyć. Na starcie ustawiłem się na 30 sekund przed startem.
Pogoda kiepska - wcześniej długo padało, na trasie też miało trochę padać.
Na trasie tłumy grzybiarzy
Start w grupach co 1 minutę, startowałem w 2 grupie, starałem się dogonić osoby z przodu bo pierwszy fragment był po asfalcie.
Straciłem kilka pozycji na 23 km i czyszczeniu roweru i poprawianiu pokrowca na buty który się podwinął. Najwięcej straciłem na bombie (3 pozycje) i dętce (kilka pozycji, z 6?), następnie 1 w Katowicach i 1 na hołdzie.
Czas: 09:08 h
Średnia prędkość: 21.36 km/h
Prędkość maks: 48.66 km/h
W górę: 1331 (m)
HR max: 182, HR avg: 153
Temperatura: 10.0
W pakiecie eatyx, oshee, komin, czapeczka, środek do prania. GPS musiałem sam włączyć. Na starcie ustawiłem się na 30 sekund przed startem.
Pogoda kiepska - wcześniej długo padało, na trasie też miało trochę padać.
Na trasie tłumy grzybiarzy
Start w grupach co 1 minutę, startowałem w 2 grupie, starałem się dogonić osoby z przodu bo pierwszy fragment był po asfalcie.
Straciłem kilka pozycji na 23 km i czyszczeniu roweru i poprawianiu pokrowca na buty który się podwinął. Najwięcej straciłem na bombie (3 pozycje) i dętce (kilka pozycji, z 6?), następnie 1 w Katowicach i 1 na hołdzie.
- 23km - przeskakiwanie przez rwący potok zakończone wpadnięciem jedną nogą (organizator mówił, że będzie po czym przejść...) a po tym, fragment gdzie było mega błoto, które uniemożliwiało obrót koła i musiałem je wygrzebywać patykiem... - będąc sam w tym miejscu chyba bym się poddał... inni pomogli mi przenieść rower.
- deszcz (niezbyt duży ale jednak był na fragmencie trasy)
- bomba od podjazdu w lesie na Koście, aż do Rybaczówki, to z 30km, jak już się pozbierałem to...
- 158 przebita dętka - wymiana dętki na ostatnim ulewnym MTS to naprawdę była przyjemność w porównaniu do tego - wszystko upierdolone w błocie.
- ból kolana
- ~190 - niegroźna gleba na Hałdzie Makoszowy
Ponad 170km w przemoczonych butach
Tak brudny jeszcze nie byłem.- wszystko w błocie... buty w dramatycznym stanie, błoto dostało się od spodu pokrowca na deszcz...
Na zdjęciu wymuszony uśmiech bo byłem mega wkurzony, fragment na hałdzie zepsuł mi całkowicie pozytywny odbiór tej trasy. Ta hałda jest rozjeżdżana przez quady i terenówki. Samo błoto, mega kałuże, ślisko, jeżdżąca terenówka... część trasy tam prowadziłem... Po co pchać tam wyścig w takie warunki?
Na mecie: zdjęcie pod ścianką. Samoobsługa: Pomidorowa, sucha drożdżówka (bo leżały od rana), pierogi ruskie do odgrzania w mikrofali.
Myjką trochę opłukałem rower.
Miejsce 18 na 68.
Czas 9:33
- deszcz (niezbyt duży ale jednak był na fragmencie trasy)
- bomba od podjazdu w lesie na Koście, aż do Rybaczówki, to z 30km, jak już się pozbierałem to...
- 158 przebita dętka - wymiana dętki na ostatnim ulewnym MTS to naprawdę była przyjemność w porównaniu do tego - wszystko upierdolone w błocie.
- ból kolana
- ~190 - niegroźna gleba na Hałdzie Makoszowy
Ponad 170km w przemoczonych butach
Tak brudny jeszcze nie byłem.- wszystko w błocie... buty w dramatycznym stanie, błoto dostało się od spodu pokrowca na deszcz...
Na zdjęciu wymuszony uśmiech bo byłem mega wkurzony, fragment na hałdzie zepsuł mi całkowicie pozytywny odbiór tej trasy. Ta hałda jest rozjeżdżana przez quady i terenówki. Samo błoto, mega kałuże, ślisko, jeżdżąca terenówka... część trasy tam prowadziłem... Po co pchać tam wyścig w takie warunki?
Na mecie: zdjęcie pod ścianką. Samoobsługa: Pomidorowa, sucha drożdżówka (bo leżały od rana), pierogi ruskie do odgrzania w mikrofali.
Myjką trochę opłukałem rower.
Miejsce 18 na 68.
Czas 9:33
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 4812 (kcal)
Dystans: 195.09 kmCzas: 09:08 h
Średnia prędkość: 21.36 km/h
Prędkość maks: 48.66 km/h
W górę: 1331 (m)
HR max: 182, HR avg: 153
Temperatura: 10.0
Lubuska Przygoda 2024 - 100
Sobota, 14 września 2024 | dodano: 30.09.2024Kategoria zawody
Zapowiadali chłód i deszcz. Na dzień wyścigu wyszło słońce.
Start z rana więc ubrałem się ciepło - zbyt ciepło, warunki były zbyt dobre.
Mnóstwo naklejek na rower, kask, ubranie.
W pakiecie pasek na numer startowy - super :)
Start grupami - jechałem swoje, za mną jechał ktoś inny ale nie było współpracy, nie dawał zmian. Początek 10 km po asfalcie.
Po wjeździe do lasu lekkie tasowanie z 2 innych uczestników a w sumie łącznie z nim to 3. Zatrzymałem się zdjąć czapeczkę bo było mi za ciepło.
Później dogoniłem i minąłem ich.
Piach nie przeszkadzał, było ubite bo padało wcześniej kilka dni.
Na pitstopie uzupełniłem wodę.
Przez most nad drogą było ciężko, wiatr bardzo wiał.
Końcówka wzdłuż jeziora - super.
Szkoda, że nie udało się poniżej 4h.
Miejsce 5. Do pierwszej 4 duże straty ~30min
Trasa ciekawa, fajna.
Na mecie dostałem książkę - Niebieska obsesja. Makaron z sosem bolognese.
Na głośnikach Bogini seksu - poszaleli :D na całą okolicę było to słychać.
Czas: 04:01 h
Średnia prędkość: 24.90 km/h
Prędkość maks: 49.10 km/h
W górę: 822 (m)
HR max: 181, HR avg: 162
Temperatura: 16.0
Start z rana więc ubrałem się ciepło - zbyt ciepło, warunki były zbyt dobre.
Mnóstwo naklejek na rower, kask, ubranie.
W pakiecie pasek na numer startowy - super :)
Start grupami - jechałem swoje, za mną jechał ktoś inny ale nie było współpracy, nie dawał zmian. Początek 10 km po asfalcie.
Po wjeździe do lasu lekkie tasowanie z 2 innych uczestników a w sumie łącznie z nim to 3. Zatrzymałem się zdjąć czapeczkę bo było mi za ciepło.
Później dogoniłem i minąłem ich.
Piach nie przeszkadzał, było ubite bo padało wcześniej kilka dni.
Na pitstopie uzupełniłem wodę.
Przez most nad drogą było ciężko, wiatr bardzo wiał.
Końcówka wzdłuż jeziora - super.
Szkoda, że nie udało się poniżej 4h.
Miejsce 5. Do pierwszej 4 duże straty ~30min
Trasa ciekawa, fajna.
Na mecie dostałem książkę - Niebieska obsesja. Makaron z sosem bolognese.
Na głośnikach Bogini seksu - poszaleli :D na całą okolicę było to słychać.
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2858 (kcal)
Dystans: 100.00 kmCzas: 04:01 h
Średnia prędkość: 24.90 km/h
Prędkość maks: 49.10 km/h
W górę: 822 (m)
HR max: 181, HR avg: 162
Temperatura: 16.0
Gravel Stobrawskie Bory Zamek Bożejów 2024
Sobota, 7 września 2024 | dodano: 07.09.2024Kategoria zawody
Miałem nocleg z Zamku, śniadanie (dobre wędliny, i kiełbaski), pakiet, przygotowanie roweru i oczywiście wszystko na ostatnią chwilę. Przed samym startem pytanie do mikrofonu skąd jestem, jak mi się podoba. Pytająca odpowiedziała,że jest osoba z Sosnowa więc "znajomi" - chciałem powiedzieć, że to gorole ale nie dała mi szansy odpowiedzieć. Wyruszyliśmy w 5 osób w grupie (inne były liczniejsze) i na pierwszym zakręcie źle skręciłem a za mną pozostali i dłuższy kawałek tak jechałem, przejazdu na druga stronę nie było więc musiałem zawrócić... kawałek samotnej jazdy a potem dogonili mnie dwóch z mojej grupy i jedna osoba co startowała później i tak jechaliśmy później. Troszkę zawodziła mnie nawigacja, był lekki rozjazd przy informowaniu o skręcie. Dużo piachu na trasie 3 bufety - pierwszy ominąłem ale pozwoliło to znów podłączyć się do grupki bo na pisakach lekko straciłem. Na drugim bufecie wszyscy się zatrzymaliśmy a później odpadła od nas jedna osoba, chyba po mojej zmianie. Na 3 tylko ja się zatrzymałem (wody wypiłem sporo, myślę, że z 3-4 bidony w sumie) i musiałem dogonić pozostałych. Tempo spadało. Ktoś z mijających osób chciał się podłączyć ale zerwałem ich, z ~30 na ~37 wystarczyło, po kawałku znów jechaliśmy tylko w 3. Na tych pisakach zarzucało więc mniej osób = większe bezpieczeństwo. Popełniłem błąd i na jednym z zakrętów myślałem, że będziemy jechać prosto - nie zerknąłem na nawigacje a dzień wcześniej właśnie tamtędy prosto jechałem co niemal skończyło się kontaktem, na szczęście bez konsekwencji. Na mecie zafiniszowałem.
Myślałem, że będzie fizycznie gorzej, nie było źle. Trasa przez te liczne piachy (jest bardzo sucho) była wymagająca ale były też fajne szutrowe odcinki.
Pakiet: dwa piwa 0%, energetyk, dodatkowo z namiotów wystawców z Piwniczanki: woda, smycz, długopis, karteczki w formie notesika.
Na mecie zupa myśliwca z kotła - dobre, duże kawałki mięsa.
Rower na bagażnik i do domu.
Miejsce 30
Czas: 03:23 h
Średnia prędkość: 26.99 km/h
Prędkość maks: 38.55 km/h
W górę: 226 (m)
HR max: 183, HR avg: 159
Temperatura: 29.0
Myślałem, że będzie fizycznie gorzej, nie było źle. Trasa przez te liczne piachy (jest bardzo sucho) była wymagająca ale były też fajne szutrowe odcinki.
Pakiet: dwa piwa 0%, energetyk, dodatkowo z namiotów wystawców z Piwniczanki: woda, smycz, długopis, karteczki w formie notesika.
Na mecie zupa myśliwca z kotła - dobre, duże kawałki mięsa.
Rower na bagażnik i do domu.
Miejsce 30
Czas 3:24:40
Średnia prędkość 26,38 km/h
Tempo 02:16 min/km
Czas netto 3:24:40
Pora dnia 13:05:00
W kategorii M30-39: 17 / 52
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2561 (kcal)
Dystans: 91.32 kmCzas: 03:23 h
Średnia prędkość: 26.99 km/h
Prędkość maks: 38.55 km/h
W górę: 226 (m)
HR max: 183, HR avg: 159
Temperatura: 29.0
Rajdy dla Frajdy - Kartuzy
Niedziela, 25 sierpnia 2024 | dodano: 09.09.2024Kategoria zawody
Po weselu Roberta i przed powrotem do domu, dlatego krótsza trasa.
Długo z Klaudią musiałem rozmawiać, żeby to doszło do skutku ale finalnie, patrząc na okoliczności chyba było ok.
Start w ostatniej, jedynej dla tego dystansu grupie. Szybko się oderwałem i dojechałem a następnie odjechałem kolejnej grupie. Dwóch do mnie doszło i jeden dał zmianę. Trasa się rozjechała a już prawie dogoniliśmy kolejną grupę. Jechałem później sam. Zgodnie z prognozą dopadł mnie deszcz ale opady były większe niż prognozowano. Nie zabrałem kurteczki. Było pochmurnie, nie za bardzo to schło, najgorzej z butami z uwagi na skarpetki. Minęła mnie najszybsza grupa i utrzymałem ich koło. Dojechaliśmy na bufet, tam 3 min postoju. Sprawdziłem gdzie się rozjedziemy. Z grupy odpadł jeden kolarz bo tempo wzrosło, więcej rwania. Mi tez odjechali ale i tak już było blisko rozjazdu. Na metę, która była zlokalizowana wcześniej niż miejsce startu dojechałem niezauważony przez obsługę "kreski". Pan się nie spodziewał, że już ktoś przyjedzie i nie cyknął foty. Dojechałem, spakowałem rower, zjadłem spaghetti bolognese, odebrałem medal. Okazało się, że ta osoba która odpadła od grupy chwile wcześniej też była z grupy rekreacyjnej - tego się nie spodziewałem.
Ostatecznie wygrałem wyścig bez podium - o 27 sekund.
Czas: 02:34 h
Średnia prędkość: 32.67 km/h
Prędkość maks: 61.74 km/h
W górę: 800 (m)
HR max: 187, HR avg: 157
Temperatura: 23.0
Długo z Klaudią musiałem rozmawiać, żeby to doszło do skutku ale finalnie, patrząc na okoliczności chyba było ok.
Start w ostatniej, jedynej dla tego dystansu grupie. Szybko się oderwałem i dojechałem a następnie odjechałem kolejnej grupie. Dwóch do mnie doszło i jeden dał zmianę. Trasa się rozjechała a już prawie dogoniliśmy kolejną grupę. Jechałem później sam. Zgodnie z prognozą dopadł mnie deszcz ale opady były większe niż prognozowano. Nie zabrałem kurteczki. Było pochmurnie, nie za bardzo to schło, najgorzej z butami z uwagi na skarpetki. Minęła mnie najszybsza grupa i utrzymałem ich koło. Dojechaliśmy na bufet, tam 3 min postoju. Sprawdziłem gdzie się rozjedziemy. Z grupy odpadł jeden kolarz bo tempo wzrosło, więcej rwania. Mi tez odjechali ale i tak już było blisko rozjazdu. Na metę, która była zlokalizowana wcześniej niż miejsce startu dojechałem niezauważony przez obsługę "kreski". Pan się nie spodziewał, że już ktoś przyjedzie i nie cyknął foty. Dojechałem, spakowałem rower, zjadłem spaghetti bolognese, odebrałem medal. Okazało się, że ta osoba która odpadła od grupy chwile wcześniej też była z grupy rekreacyjnej - tego się nie spodziewałem.
Ostatecznie wygrałem wyścig bez podium - o 27 sekund.
Rower:CUBE Attain SL
Dane wycieczki:
Kalorie: 1960 (kcal)
Dystans: 83.85 kmCzas: 02:34 h
Średnia prędkość: 32.67 km/h
Prędkość maks: 61.74 km/h
W górę: 800 (m)
HR max: 187, HR avg: 157
Temperatura: 23.0
Robinsonada Kujowsko-Pomorska
Sobota, 10 sierpnia 2024 | dodano: 10.09.2024Kategoria zawody
Pakiet odebrałem dzień wcześniej, z drożdżówka z cukierni Lenkiewicz.
Starty grupami. Zjechaliśmy się w 4, potem została nas 3 lecz i ja nie dałem radę trzymać tego tempa, odpadłem około 45km na całkiem fajnej szutrowej prostej drodze... brakowało mocy a trzeba było tyle nie pić dzień wcześniej...Trochę zajęło nim się pozbierałem, chyba z 30km....
Trasa prowadziła z Torunia do Bydgoszczy i z powrotem do Torunia - pętla.
Odcinek Toruń - Bydgoszcz - z niespodziankami terenowymi, chaszcze gdzie droga była wydeptana przez wcześniejszych uczestników, pod mostem gdzie trzeba było prowadzić, przez piachy. Natomiast odcinek Bydgoszcz Toruń którego się obawiałem, że będzie obfitował w piach (tak na YT mówili) - okazał się świetnymi szutrami. Rewelacyjne trasy.
Bufet był w okolicy 110 km - i wyczekiwałem bo zapasy wody się kończyły.
Końcówka w iście szalonym tempie - nie wiem czy nie jechałem ze zwycięzcą i jeszcze inną osobą - ogień po wale a później po ścieżce rowerowej był niesamowity.
Na mecie naleśnik od Manekina, z surówka i sosem czosnkowym, piwo 0. Naleśnik odgrzewali w mikrofalówkach i podawali w kartoniku na wynos ale był bez smakowy... chyba kurczak, taki niedoprawiony. Manekin trzyma poziom xP
Czas: 6:14:22
Miejsce: 27 / 351
W kategorii wiekowej 30-39: miejsce 5 / 126 (4 miejsce było w zasięgu, do 3: ~16min)
Czas: 06:07 h
Średnia prędkość: 25.04 km/h
Prędkość maks: 58.67 km/h
W górę: 659 (m)
HR max: 178, HR avg: 143
Temperatura: 23.0
Starty grupami. Zjechaliśmy się w 4, potem została nas 3 lecz i ja nie dałem radę trzymać tego tempa, odpadłem około 45km na całkiem fajnej szutrowej prostej drodze... brakowało mocy a trzeba było tyle nie pić dzień wcześniej...Trochę zajęło nim się pozbierałem, chyba z 30km....
Trasa prowadziła z Torunia do Bydgoszczy i z powrotem do Torunia - pętla.
Odcinek Toruń - Bydgoszcz - z niespodziankami terenowymi, chaszcze gdzie droga była wydeptana przez wcześniejszych uczestników, pod mostem gdzie trzeba było prowadzić, przez piachy. Natomiast odcinek Bydgoszcz Toruń którego się obawiałem, że będzie obfitował w piach (tak na YT mówili) - okazał się świetnymi szutrami. Rewelacyjne trasy.
Bufet był w okolicy 110 km - i wyczekiwałem bo zapasy wody się kończyły.
Końcówka w iście szalonym tempie - nie wiem czy nie jechałem ze zwycięzcą i jeszcze inną osobą - ogień po wale a później po ścieżce rowerowej był niesamowity.
Na mecie naleśnik od Manekina, z surówka i sosem czosnkowym, piwo 0. Naleśnik odgrzewali w mikrofalówkach i podawali w kartoniku na wynos ale był bez smakowy... chyba kurczak, taki niedoprawiony. Manekin trzyma poziom xP
Czas: 6:14:22
Miejsce: 27 / 351
W kategorii wiekowej 30-39: miejsce 5 / 126 (4 miejsce było w zasięgu, do 3: ~16min)
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 3214 (kcal)
Dystans: 153.14 kmCzas: 06:07 h
Średnia prędkość: 25.04 km/h
Prędkość maks: 58.67 km/h
W górę: 659 (m)
HR max: 178, HR avg: 143
Temperatura: 23.0
MTS - Tarnowskie Góry
Niedziela, 28 lipca 2024 | dodano: 30.07.2024Kategoria zawody
Z Przemkiem. Z poprzedniego wyścigu miałem zniżkę na zapisanie się, z uwagi na to, że w planach był dzień wcześniej grill to wybrałem dystans krótszy.
Zapowiadali opady. Wystartowaliśmy, pojechałem do przodu, później Przemek mnie wyprzedził ale zbyt mocno nacisnął, później znów ja go minąłem. Prowadziłem grupę, zaczęła się ulewa... na dodatek złapałem gumę na około 29km... w deszczu musiałem wymieniać dętkę w tym samym miejscu ktoś inny także złapał - pożyczyłem mu na wieczne nie oddanie łyżki continentala.. zatrzymał się Przemek ale kazałem mu jechać. . jak chciałem ruszyć to jeszcze spadł łańcuch. Dojechałem już bez walki do mety co widać na mapce prędkości w Garminie
Miejsce 151 / 217
Czas 01:55:18
Czas: 01:40 h
Średnia prędkość: 27.86 km/h
Prędkość maks: 42.35 km/h
W górę: 223 (m)
HR max: 183, HR avg: 162
Temperatura: 20.0
Zapowiadali opady. Wystartowaliśmy, pojechałem do przodu, później Przemek mnie wyprzedził ale zbyt mocno nacisnął, później znów ja go minąłem. Prowadziłem grupę, zaczęła się ulewa... na dodatek złapałem gumę na około 29km... w deszczu musiałem wymieniać dętkę w tym samym miejscu ktoś inny także złapał - pożyczyłem mu na wieczne nie oddanie łyżki continentala.. zatrzymał się Przemek ale kazałem mu jechać. . jak chciałem ruszyć to jeszcze spadł łańcuch. Dojechałem już bez walki do mety co widać na mapce prędkości w Garminie
Miejsce 151 / 217
Czas 01:55:18
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 1210 (kcal)
Dystans: 46.44 kmCzas: 01:40 h
Średnia prędkość: 27.86 km/h
Prędkość maks: 42.35 km/h
W górę: 223 (m)
HR max: 183, HR avg: 162
Temperatura: 20.0
Tour de Silesia 2024 - 110km
Niedziela, 14 lipca 2024 | dodano: 18.07.2024Kategoria zawody
Start miałem późno, 11:10 dlatego stwierdziłem, że dojadę rowerem i w planach miałem iść spać koło północy ale przez to, że przez Kostę i pod moim domem leciała trasa 500km to śledziłem kropki i obserwowałem tych harpaganów
(obserwując relacje, niektórzy zafiniszowali mając przejechane 499,5km - ja bym się załamał
) Zasnąłem po 2...
Przed samym startem okazało się, że w mojej grupie jest ubiegłoroczny zwycięzca. Uformowała się piątka - korzystając ze swojego bogatego doświadczenia w zawodach dałem zmianę. Bardzo mocną, ~40km/h. Na pierwszym wzniesieniu które po chwili się pojawiło - już mnie nie było w tej ekipie a był to ~15km. Brawo ja, tak się przegrywa. Po kilku kilometrach odzyskałem wigor, doskoczyłem do chłopaków z ING i po chwili na tylnym kole był już tylko właśnie Tomek. Chłopak myślał, że będzie miał czas skorzystać z WC na pitsopie - ale to poważna rywalizacja i zawody więc sika się przed albo po a nie w trakcie tracąc cenny czas. Stwierdził, że skoro ja jadę to i on musi bo dowiozę go do mety
~90km siedział mi na tylnym kole
Żadnej zmiany nie dał ale przynajmniej miałem motywację i nie mogłem zawieść mojego ogona! W podziękowaniu za ten trud postawił mi piwko 0% miło z jego strony 
W pakiecie był multitool, ten "chiński"
Na mecie klasycznie obiadek - guminklyzjy i rolada, ale rolada suchawa, że bez sosiku to ciężko by było.
Czas: 03:37 h
Średnia prędkość: 31.84 km/h
Prędkość maks: 62.10 km/h
W górę: 891 (m)
HR max: 187, HR avg: 158
Temperatura: 28.0


Przed samym startem okazało się, że w mojej grupie jest ubiegłoroczny zwycięzca. Uformowała się piątka - korzystając ze swojego bogatego doświadczenia w zawodach dałem zmianę. Bardzo mocną, ~40km/h. Na pierwszym wzniesieniu które po chwili się pojawiło - już mnie nie było w tej ekipie a był to ~15km. Brawo ja, tak się przegrywa. Po kilku kilometrach odzyskałem wigor, doskoczyłem do chłopaków z ING i po chwili na tylnym kole był już tylko właśnie Tomek. Chłopak myślał, że będzie miał czas skorzystać z WC na pitsopie - ale to poważna rywalizacja i zawody więc sika się przed albo po a nie w trakcie tracąc cenny czas. Stwierdził, że skoro ja jadę to i on musi bo dowiozę go do mety



W pakiecie był multitool, ten "chiński"
Na mecie klasycznie obiadek - guminklyzjy i rolada, ale rolada suchawa, że bez sosiku to ciężko by było.
Rower:CUBE Attain SL
Dane wycieczki:
Kalorie: 2429 (kcal)
Dystans: 115.17 kmCzas: 03:37 h
Średnia prędkość: 31.84 km/h
Prędkość maks: 62.10 km/h
W górę: 891 (m)
HR max: 187, HR avg: 158
Temperatura: 28.0