Wykres roczny
- Kategorie:
- 100.6
- kwadraty.28
- Noc.10
- od znaku do znaku 70.11
- pana.2
- serwis.11
- SGK.8
- Trenażer Cube.342
- z Klaudią.94
- zawody.59
Wpisy archiwalne w kategorii
100
Dystans całkowity: | 807.18 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 31:58 |
Średnia prędkość: | 25.25 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.38 km/h |
Suma podjazdów: | 5974 m |
Maks. tętno maksymalne: | 181 (89 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (76 %) |
Suma kalorii: | 19082 kcal |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 134.53 km i 5h 19m |
Więcej statystyk |
Lubelski Maraton Turystyczny LMT - Nielisz Cyców Niemce - 225km
Pakiet odebrałem dzień wcześniej - koszulka sportowa ostro pomarańczowa, komin, żelki, napój, granola i mleko kokosowe
Zapowiadał się deszcz od samego startu. Ubrałem się przeciwdeszczowo - kurtka przeciwdeszczowa, spodnie przeciwdeszczowe (ochraniacze).
Start w grupkach ale bez jasno określonego podziału kto o której godzinie. Wystartowałem w 1 grupie.
Padał deszcz, od samego startu, ale nie ulewa. Szybko się podzieliło ale w pewnym momencie dojechała większa grupa i się dołączyłem.
W takiej dużej grupie dojechaliśmy do 1 pit stopu na 77km (gdzie z Klaudia jechaliśmy i była wieżyczka widokowa z pająkami i.z widokiem na słup wysokiego napięcia - tym razem była zamknięta, schodki zabite deską). Były naleśniki - jednego z kremem czekoladowym a drugiego dostałem z marmoladą? jakąś owocową papką, mimo, że prosiłem o czekoladowego ale o dziwo nawet dobre to było. Od tego momentu już nie padało. Robiło się coraz cieplej.
czas: 2:33:12
dystans: 77.26
średnia: 30,3
Gdy jeden pojechał, to też pojechałem, ale nie udało się utrzymać tempa. Zaczęło boleć lewe kolano z przodu, musiałem się zatrzymywać. Starałem się skorygować wysokość siodełka ale na krótko to pomagało. Na jednym z takich postojów dogoniła mnie dwójka i dociągnęli mnie do kolejnego pitstopu przy Orlenie. Uzupełniłem picie. Skorzystałem z toalety (musiałem czekać dosyć długo bo była zajęta).
czas: 3:11:21
dystans: 80.16
średnia: 25.1
Ruszyłem sam, nie czekałem na nikogo. Musiałem się znowu zatrzymać (łącznie, w całym maratonie, chyba z 3 razy), w takim miejscu, gdzie dobiegł do mnie pies z otwartej bramy, ale jadące samochody go płoszyły i zdążyłem odjechać. Jechałem sam, do około 200km gdzie dojechał do mnie inny zawodnik. Siły wracały. W Lublinie się zjechaliśmy jeszcze z innymi. Staliśmy kilkanaście razy na światłach.
Ostatni odcinek:
czas: 2:48:37
dystans: 70.93
średnia: 25.2
Na koniec kiełbaska z rusztu nad ogniem. Rewelacyjna. Pięknie ponacinana, pięknie przypieczona.
Medal, breloczek do kluczy - bardzo fajny. Wypiłem sommersby 0 i do hotelu.
Fajna impreza i najważniejsze przesłanie: Nielisz Cyców Niemce ;)
Czas: 08:35 h
Średnia prędkość: 26.64 km/h
Prędkość maks: 58.61 km/h
W górę: 1104 (m)
HR max: 180, HR avg: 155
Temperatura: 13.0
Zapowiadał się deszcz od samego startu. Ubrałem się przeciwdeszczowo - kurtka przeciwdeszczowa, spodnie przeciwdeszczowe (ochraniacze).
Start w grupkach ale bez jasno określonego podziału kto o której godzinie. Wystartowałem w 1 grupie.
Padał deszcz, od samego startu, ale nie ulewa. Szybko się podzieliło ale w pewnym momencie dojechała większa grupa i się dołączyłem.
W takiej dużej grupie dojechaliśmy do 1 pit stopu na 77km (gdzie z Klaudia jechaliśmy i była wieżyczka widokowa z pająkami i.z widokiem na słup wysokiego napięcia - tym razem była zamknięta, schodki zabite deską). Były naleśniki - jednego z kremem czekoladowym a drugiego dostałem z marmoladą? jakąś owocową papką, mimo, że prosiłem o czekoladowego ale o dziwo nawet dobre to było. Od tego momentu już nie padało. Robiło się coraz cieplej.
czas: 2:33:12
dystans: 77.26
średnia: 30,3
Gdy jeden pojechał, to też pojechałem, ale nie udało się utrzymać tempa. Zaczęło boleć lewe kolano z przodu, musiałem się zatrzymywać. Starałem się skorygować wysokość siodełka ale na krótko to pomagało. Na jednym z takich postojów dogoniła mnie dwójka i dociągnęli mnie do kolejnego pitstopu przy Orlenie. Uzupełniłem picie. Skorzystałem z toalety (musiałem czekać dosyć długo bo była zajęta).
czas: 3:11:21
dystans: 80.16
średnia: 25.1
Ruszyłem sam, nie czekałem na nikogo. Musiałem się znowu zatrzymać (łącznie, w całym maratonie, chyba z 3 razy), w takim miejscu, gdzie dobiegł do mnie pies z otwartej bramy, ale jadące samochody go płoszyły i zdążyłem odjechać. Jechałem sam, do około 200km gdzie dojechał do mnie inny zawodnik. Siły wracały. W Lublinie się zjechaliśmy jeszcze z innymi. Staliśmy kilkanaście razy na światłach.
Ostatni odcinek:
czas: 2:48:37
dystans: 70.93
średnia: 25.2
Na koniec kiełbaska z rusztu nad ogniem. Rewelacyjna. Pięknie ponacinana, pięknie przypieczona.
Medal, breloczek do kluczy - bardzo fajny. Wypiłem sommersby 0 i do hotelu.
Fajna impreza i najważniejsze przesłanie: Nielisz Cyców Niemce ;)
Rower:CUBE Attain SL
Dane wycieczki:
Kalorie: 5956 (kcal)
Dystans: 228.65 kmCzas: 08:35 h
Średnia prędkość: 26.64 km/h
Prędkość maks: 58.61 km/h
W górę: 1104 (m)
HR max: 180, HR avg: 155
Temperatura: 13.0
Ułan - Szarża 115km
Miejsce: 17/57
Czas: 05:06:34 (1 miejsce 03:50:54)
Grudziądz. Pakietu nie mogłem odebrać dzień wcześniej. Rano szybkie śniadanie. Chłodno ale przynajmniej bez opadów które wcześniej prognozowali. Po drodze spotkałem inne zawodnika i razem dojechaliśmy na start.
Start 8:30, dystans niecałe 115km. Biuro w Marinie, mała sala w której mieściło się wszystko - na koniec było tam tłoczno. Tracker odebrałem szybko, dokument startowy też szybko podpisałem. Pakiet zostawiłem. Nie musiałem też przypinać do roweru numeru. Przykleiłem na ramę ozdobną naklejkę.
O jednym czasie startował 3 różne dystanse więc od razu cześć osób się rozjechała. Od początku mocne tempo, na moście przez Wisłę silny wiatr, troszkę rzucało rowerem. Zjechaliśmy się w 3 ale na piachach odpadłem. Zatrzymałem się i spuszczałem powietrze z tyłu. Dojechał do mnie ten zawodnik rana i dojechaliśmy do mostku, który częściowo był zniszczony. Trzeba było spokojnie przeprowadzić rower. Iść po jednej kłodzie a po drugiej prowadzić rower. Potem mi odjechał i zostałem sam. Trasa robiła się coraz lepsza piachy ustąpiły miejsca szutrom, pojawiły się ładne single tracki przy jeziorze. Koło 60km troszkę bardziej zachciało mi się jechać. Nawet jak na mnie troszkę brawurowo po tych singlach i korzeniach pojechałem. Czułem presję ze strony nadjeżdzajacej dziewczyny ;) która mnie finalnie minęła. Na trasie było wszystko, bruki, płyty. A na przejeździe kolejowym straciłem ~6 minut. Więc bylem już pewien że nikogo już nie dogonię i tak faktycznie było. Pod koniec znów piachy. Jeden odcinek był irytujący bo na pewno dało się ominąć piachy... Na piachach prowadziłem bo nie dało się jechać mimo, obniżonego ciśnienia. Wjazd na metę był od tyłu - ślad był fatalnie namalowany w tym miejscu i się pogubiłem. Straciłem kilkadziesiąt sekund. Na mecie czekali. Dostałem medal. Oddałem trackera. Do jedzenia pomidorowa - dobra, ciepła, gęsta. I kiełbasa gotowana.... Beznadziejna, niedobra... Odebrałem pakiet (skarpetki, opaska na głowę i zestaw: majonez, musztarda, sos pieprzowy - producentem jest firma z Grudziądza) , koszulkę i piwo.
Podsumowując: trasa bardzo urozmaicona. Na minus na pewno piach ale były też bardzo fajne fragmenty.
Nie było żadnego pit stopu. Nie było chyba też żadnego fotografa na trasie mojego dystansu...
Pakiet: koszulka bardziej mi się podobała z poprzednich lat ale solidny materiał, ciekawy kolor - nosi się bardzo dobrze. Zestaw sosów raczej zaskakujący in minus. Opaska cienka ale będę korzystać. Skarpetki czarne więc ok.
Patrząc na stosunek ceny (330zł) do ogólnego odczucia względem wydarzenia to wypada moim zdaniem to bardzo słabo. Nie było nic wyjątkowego. I nie było "atmosfery".
Czas: 05:01 h
Średnia prędkość: 22.77 km/h
Prędkość maks: 45.94 km/h
W górę: 868 (m)
HR max: 174, HR avg: 145
Temperatura: 11.0
Czas: 05:06:34 (1 miejsce 03:50:54)
Grudziądz. Pakietu nie mogłem odebrać dzień wcześniej. Rano szybkie śniadanie. Chłodno ale przynajmniej bez opadów które wcześniej prognozowali. Po drodze spotkałem inne zawodnika i razem dojechaliśmy na start.
Start 8:30, dystans niecałe 115km. Biuro w Marinie, mała sala w której mieściło się wszystko - na koniec było tam tłoczno. Tracker odebrałem szybko, dokument startowy też szybko podpisałem. Pakiet zostawiłem. Nie musiałem też przypinać do roweru numeru. Przykleiłem na ramę ozdobną naklejkę.
O jednym czasie startował 3 różne dystanse więc od razu cześć osób się rozjechała. Od początku mocne tempo, na moście przez Wisłę silny wiatr, troszkę rzucało rowerem. Zjechaliśmy się w 3 ale na piachach odpadłem. Zatrzymałem się i spuszczałem powietrze z tyłu. Dojechał do mnie ten zawodnik rana i dojechaliśmy do mostku, który częściowo był zniszczony. Trzeba było spokojnie przeprowadzić rower. Iść po jednej kłodzie a po drugiej prowadzić rower. Potem mi odjechał i zostałem sam. Trasa robiła się coraz lepsza piachy ustąpiły miejsca szutrom, pojawiły się ładne single tracki przy jeziorze. Koło 60km troszkę bardziej zachciało mi się jechać. Nawet jak na mnie troszkę brawurowo po tych singlach i korzeniach pojechałem. Czułem presję ze strony nadjeżdzajacej dziewczyny ;) która mnie finalnie minęła. Na trasie było wszystko, bruki, płyty. A na przejeździe kolejowym straciłem ~6 minut. Więc bylem już pewien że nikogo już nie dogonię i tak faktycznie było. Pod koniec znów piachy. Jeden odcinek był irytujący bo na pewno dało się ominąć piachy... Na piachach prowadziłem bo nie dało się jechać mimo, obniżonego ciśnienia. Wjazd na metę był od tyłu - ślad był fatalnie namalowany w tym miejscu i się pogubiłem. Straciłem kilkadziesiąt sekund. Na mecie czekali. Dostałem medal. Oddałem trackera. Do jedzenia pomidorowa - dobra, ciepła, gęsta. I kiełbasa gotowana.... Beznadziejna, niedobra... Odebrałem pakiet (skarpetki, opaska na głowę i zestaw: majonez, musztarda, sos pieprzowy - producentem jest firma z Grudziądza) , koszulkę i piwo.
Podsumowując: trasa bardzo urozmaicona. Na minus na pewno piach ale były też bardzo fajne fragmenty.
Nie było żadnego pit stopu. Nie było chyba też żadnego fotografa na trasie mojego dystansu...
Pakiet: koszulka bardziej mi się podobała z poprzednich lat ale solidny materiał, ciekawy kolor - nosi się bardzo dobrze. Zestaw sosów raczej zaskakujący in minus. Opaska cienka ale będę korzystać. Skarpetki czarne więc ok.
Patrząc na stosunek ceny (330zł) do ogólnego odczucia względem wydarzenia to wypada moim zdaniem to bardzo słabo. Nie było nic wyjątkowego. I nie było "atmosfery".
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2695 (kcal)
Dystans: 114.21 kmCzas: 05:01 h
Średnia prędkość: 22.77 km/h
Prędkość maks: 45.94 km/h
W górę: 868 (m)
HR max: 174, HR avg: 145
Temperatura: 11.0
Grudziądz - Chełmno - rampa Pawła Jumpera - Świecie
Piątek, 9 maja 2025 | dodano: 10.06.2025Kategoria 100
Zmieniałem dzień wcześniej hotel, bo poprzedni mogłem jeszcze odwołać. A odwołałem bo się okazało że są głośne dyskoteki do 1 i do 3 w nocy a także hałasują i palą pod oknami a pokój miałem mieć na parterze...
Wybrałem Ibis Styles - mogłem zostawić auto na parkingu i było miejsce do przechowania roweru.
Pogoda w Grudziądzu po przyjeździe nie zachęcająca do jazdy - chłodno i pochmurno z dużą szansa że jak wrócę to będzie lekko padać.Przygnębiająca.
Wyruszyłem i kawałem jechałem Singletrackiem Wisełka - ładny fragment, ciekawy.
Potem już asfalty. Im dalej od Grudziądza tym lepsza pogoda - słońce.
W Chełmnie zobaczyłem Park Miniatur zamków - darmowy, w parku ale zadbany.
Pojeździłem po mieście, dużo dróg jednokierunkowych, byłem na rynku.
Trasa jaka wyznaczyłem starałem się aby prowadziła po Wiślanej Trasie Rowerowej (WTR). Dojechałem do wieży widokowej gdzie było gniazdo sójki, którą niechcący spłoszyłem. Następnie kościółek i słynne miejsce - rampa Pawła Jumpera. Zapomniałem ustawić przy niej rower i cyknąć zdjęcie... Ale samej rampie zdjęcie zrobiłem.
Potem przez Chełmno do Świecia pod zamek. Następnie ładny fragment WTR (bo tam jest z obu stron Wisły). Znów krowy swoim przemarszem zablokowały mi drogę ale tym razem było ich zaledwie kilka. Podjechałem do Grupa Górna (miejscowość), do klasztoru gdzie kiedyś był szpital psychiatryczny który spłonął w 1980 i zginęło mnóstwo osób i o tej tragedii jest piosenka, ale w sumie nie byłem pewien czy budynek który widzę to na pewno ten, czy może jednak ten który był niewidoczny za nim. Nie widziałem tablicy pamiątkowej, chyba była na terenie tego obiektu.
Podoga im bliżej tym gorzej. Dojechałem do Grudziądza, chłodno, lekki deszczyk.
Rozpakowałem się i schowałem rower do przechowalni. .
Czas: 05:29 h
Średnia prędkość: 23.02 km/h
Prędkość maks: 47.59 km/h
W górę: 759 (m)
HR max: 166, HR avg: 134
Temperatura: 17.0
Wybrałem Ibis Styles - mogłem zostawić auto na parkingu i było miejsce do przechowania roweru.
Pogoda w Grudziądzu po przyjeździe nie zachęcająca do jazdy - chłodno i pochmurno z dużą szansa że jak wrócę to będzie lekko padać.Przygnębiająca.
Wyruszyłem i kawałem jechałem Singletrackiem Wisełka - ładny fragment, ciekawy.
Potem już asfalty. Im dalej od Grudziądza tym lepsza pogoda - słońce.
W Chełmnie zobaczyłem Park Miniatur zamków - darmowy, w parku ale zadbany.
Pojeździłem po mieście, dużo dróg jednokierunkowych, byłem na rynku.
Trasa jaka wyznaczyłem starałem się aby prowadziła po Wiślanej Trasie Rowerowej (WTR). Dojechałem do wieży widokowej gdzie było gniazdo sójki, którą niechcący spłoszyłem. Następnie kościółek i słynne miejsce - rampa Pawła Jumpera. Zapomniałem ustawić przy niej rower i cyknąć zdjęcie... Ale samej rampie zdjęcie zrobiłem.
Potem przez Chełmno do Świecia pod zamek. Następnie ładny fragment WTR (bo tam jest z obu stron Wisły). Znów krowy swoim przemarszem zablokowały mi drogę ale tym razem było ich zaledwie kilka. Podjechałem do Grupa Górna (miejscowość), do klasztoru gdzie kiedyś był szpital psychiatryczny który spłonął w 1980 i zginęło mnóstwo osób i o tej tragedii jest piosenka, ale w sumie nie byłem pewien czy budynek który widzę to na pewno ten, czy może jednak ten który był niewidoczny za nim. Nie widziałem tablicy pamiątkowej, chyba była na terenie tego obiektu.
Podoga im bliżej tym gorzej. Dojechałem do Grudziądza, chłodno, lekki deszczyk.
Rozpakowałem się i schowałem rower do przechowalni. .
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2661 (kcal)
Dystans: 126.25 kmCzas: 05:29 h
Średnia prędkość: 23.02 km/h
Prędkość maks: 47.59 km/h
W górę: 759 (m)
HR max: 166, HR avg: 134
Temperatura: 17.0
Rajdy Dla Frajdy - Zawiercie 2025
Miejsce 40/73 w kategorii 16.
Czas: 3:49:13
Czas i dystans wyścigu:
Czas: 3:47:43
Dystans: 110.54
Dobrze ze podjechałem samochodem pod bazę rajdu bo się okazało że na boisku jest parking na który kierowali. Słonecznie ale chłodno, czekają na start musiałem pocierać ręce aby się rozgrzać.
Podczas odbioru numeru organizator wspomniał sytuację sprzed roku "robimy zakłady czy tym razem na mecie cie zaczyta" - pamięć niesamowita.
Jako że wczoraj dostałem kawę, to w ramach pamięta wybrałem kubek - większy niż z szutrów, dobry pod cappuccino. Do wyboru były też koszulki (ale już mam), bidon, skarpetki.
Dystans sportowy, długi ale nie najdłuższy.
Start w dużej grupie, w średniej grupie tempowej.
Trasa z licznymi pagórkami, sporo przewyższeń.
Na pierwszych górkach mocno się porwało, zostałem w tyle.
Zjechaliśmy się w 3, ciągnął głównie jeden.
Na bufecie wziąłem batonika - przepyszny ale kurcze nie pamiętam nazwy.
Potem fragment przez las ale w nim też był podjazd.
Ogólnie było ich dużo.
Ciągnący odpadł. Ja nie doszedłem takiego harcownika, który szarpał i wcześniej pomógł mi wrócić do tej 2 gdy odpadłem na podjeździe.
Dojechał do mnie ten drugi i tak dojechaliśmy na metę.
Do bazy rajdu zostało jeszcze kilka kilometrów - w większości bardzo ładna ścieżka rowerowa ale nawet tutaj podjazdy były.
Na mecie dobre spaghetti bolognese.
Zima źle przepracowana, nie ma sił, do tego czołem nogi po wczorajszym...
Czas: 04:06 h
Średnia prędkość: 29.00 km/h
Prędkość maks: 75.38 km/h
W górę: 1482 (m)
HR max: 176, HR avg: 148
Temperatura: 17.0
Czas: 3:49:13
Czas i dystans wyścigu:
Czas: 3:47:43
Dystans: 110.54
Dobrze ze podjechałem samochodem pod bazę rajdu bo się okazało że na boisku jest parking na który kierowali. Słonecznie ale chłodno, czekają na start musiałem pocierać ręce aby się rozgrzać.
Podczas odbioru numeru organizator wspomniał sytuację sprzed roku "robimy zakłady czy tym razem na mecie cie zaczyta" - pamięć niesamowita.
Jako że wczoraj dostałem kawę, to w ramach pamięta wybrałem kubek - większy niż z szutrów, dobry pod cappuccino. Do wyboru były też koszulki (ale już mam), bidon, skarpetki.
Dystans sportowy, długi ale nie najdłuższy.
Start w dużej grupie, w średniej grupie tempowej.
Trasa z licznymi pagórkami, sporo przewyższeń.
Na pierwszych górkach mocno się porwało, zostałem w tyle.
Zjechaliśmy się w 3, ciągnął głównie jeden.
Na bufecie wziąłem batonika - przepyszny ale kurcze nie pamiętam nazwy.
Potem fragment przez las ale w nim też był podjazd.
Ogólnie było ich dużo.
Ciągnący odpadł. Ja nie doszedłem takiego harcownika, który szarpał i wcześniej pomógł mi wrócić do tej 2 gdy odpadłem na podjeździe.
Dojechał do mnie ten drugi i tak dojechaliśmy na metę.
Do bazy rajdu zostało jeszcze kilka kilometrów - w większości bardzo ładna ścieżka rowerowa ale nawet tutaj podjazdy były.
Na mecie dobre spaghetti bolognese.
Zima źle przepracowana, nie ma sił, do tego czołem nogi po wczorajszym...
Rower:CUBE Attain SL
Dane wycieczki:
Kalorie: 2918 (kcal)
Dystans: 118.90 kmCzas: 04:06 h
Średnia prędkość: 29.00 km/h
Prędkość maks: 75.38 km/h
W górę: 1482 (m)
HR max: 176, HR avg: 148
Temperatura: 17.0
Szutry Śląskie - Wodzisław Śląski - 2025 OPISZ
Miejsce 16/42
Czas: 05:08:05.56
Jechałem z Przemkiem, długi dystans.
Dzień albo dwa dni wcześniej wymieniałem łańcuch i montowałem nowe koła. Zauważyłem że hak jest pęknięty, chciałem wymienić, niestety śruba 2,5mm od strony wewnętrznej nie chciała się odkręcić i ja objechałem, wiec z lekka obawa podchodziłem do tego startu. [Udało się od ręki naprawić w Velodrom, 60zł za wymianę, regulacje przerzutek i poprawę sterów. Wystarczyło mieć porządne klucze, wbił torxa i bez problemu odkręcił]
W pakiecie żelki - trafiłem "jajka sadzone" - idealnie pasujące do klimatu nie dawnych świat wielkanocnych.
Do tego kawa ziarnista i ręcznik z logo rajdu (ręcznik mógłby być troszkę większy). Super pakiet.
Baza rajdu w pięknym miejscu, nad jeziorem.
Chłodno, jechałem na długo.
Wystartowałem bardzo spokojnie, aż nawet Przemek się zdziwił. Jechaliśmy razem, Przemek zaliczył wywrotkę na kamieniu. Ja wyprzedzając uderzyłem palcem o jakiś krzak... Aż go rozciąłem i leciała krew. Boli mnie jak dotknę do dzisiaj (12.05). Przez polski żelazny szlak jechaliśmy razem, potem złapałem się z innymi i Przemek został. Ci inni też mi uciekli i zostałem. Zbiornik Racibórz, aż do mety, przejechałem sam, wiało. Początek dużo asfaltów, koniec dużo pojazdów szutrowych. Wpadły nowe kwadraty.
Wynik słaby bo słaba forma...
Pierwszy raz na nowych kołach - ładnie się kręcą ale piasta mogłaby być głośniejsza.
Na mecie grill - pomidor, ziemniaczki, kiełbasy - ja jadłem dwa rodzaje, jedna pyszna druga średnia. Napój lemon truskawkowy. Drożdżówka - smaczna.
Zjadłem, zadzwoniłem do Klaudii i czekaliśmy na Przemka.
Czas: 05:07 h
Średnia prędkość: 23.07 km/h
Prędkość maks: 54.43 km/h
W górę: 1037 (m)
HR max: 180, HR avg: 154
Temperatura: 17.0
Czas: 05:08:05.56
Jechałem z Przemkiem, długi dystans.
Dzień albo dwa dni wcześniej wymieniałem łańcuch i montowałem nowe koła. Zauważyłem że hak jest pęknięty, chciałem wymienić, niestety śruba 2,5mm od strony wewnętrznej nie chciała się odkręcić i ja objechałem, wiec z lekka obawa podchodziłem do tego startu. [Udało się od ręki naprawić w Velodrom, 60zł za wymianę, regulacje przerzutek i poprawę sterów. Wystarczyło mieć porządne klucze, wbił torxa i bez problemu odkręcił]
W pakiecie żelki - trafiłem "jajka sadzone" - idealnie pasujące do klimatu nie dawnych świat wielkanocnych.
Do tego kawa ziarnista i ręcznik z logo rajdu (ręcznik mógłby być troszkę większy). Super pakiet.
Baza rajdu w pięknym miejscu, nad jeziorem.
Chłodno, jechałem na długo.
Wystartowałem bardzo spokojnie, aż nawet Przemek się zdziwił. Jechaliśmy razem, Przemek zaliczył wywrotkę na kamieniu. Ja wyprzedzając uderzyłem palcem o jakiś krzak... Aż go rozciąłem i leciała krew. Boli mnie jak dotknę do dzisiaj (12.05). Przez polski żelazny szlak jechaliśmy razem, potem złapałem się z innymi i Przemek został. Ci inni też mi uciekli i zostałem. Zbiornik Racibórz, aż do mety, przejechałem sam, wiało. Początek dużo asfaltów, koniec dużo pojazdów szutrowych. Wpadły nowe kwadraty.
Wynik słaby bo słaba forma...
Pierwszy raz na nowych kołach - ładnie się kręcą ale piasta mogłaby być głośniejsza.
Na mecie grill - pomidor, ziemniaczki, kiełbasy - ja jadłem dwa rodzaje, jedna pyszna druga średnia. Napój lemon truskawkowy. Drożdżówka - smaczna.
Zjadłem, zadzwoniłem do Klaudii i czekaliśmy na Przemka.
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2696 (kcal)
Dystans: 118.05 kmCzas: 05:07 h
Średnia prędkość: 23.07 km/h
Prędkość maks: 54.43 km/h
W górę: 1037 (m)
HR max: 180, HR avg: 154
Temperatura: 17.0
SGK 1/2025 i dokręcenie do 100
Tą trasą jeszcze z SGK nie jechałem. Wyjechałem 10:01 z planem dołączenia w trakcie, zdążyłem się zatrzymać dwa razy aby podnieść siodełko. Założyć opaskę na głowę bo mnie zaczęło boleć ucho od wiatru. Dopiero w Lędzinach (musieli późno ruszyć) minęła mnie 1 grupa (jechali inaczej niż track) ale nie dałem rady nawet doskoczyć... Dopiero w Chełmie dogoniły mnie 4 osoby i zabrałem się z nimi. Dołączyła jeszcze jedna osoba, która potem odbiła w inną stronę. W międzyczasie, przerwa na zakupy. Ja wszystko miałem. Pod koniec odpadła jedna osoba, później kolejną i na rzut kamieniem od Bażantowa popełniłem błąd... Sytuacja ta zepsuła pozytywne odczucia z całej przejażdżki :( Dokręciłem niechętnie do 100..
Bardzo wietrzny dzień, na długo ale na cienko. .
Padł czujnik tętna i musiałem przełączyć na zegarek
Sam + SGK = 88.92km, średnia 29km/h, czas: 3:03:35
Czas: 03:40 h
Średnia prędkość: 27.58 km/h
Prędkość maks: 50.26 km/h
W górę: 724 (m)
HR max: 181, HR avg: 152
Temperatura: 19.0
Bardzo wietrzny dzień, na długo ale na cienko. .
Padł czujnik tętna i musiałem przełączyć na zegarek
Sam + SGK = 88.92km, średnia 29km/h, czas: 3:03:35
Rower:Fuji Jari 1.5
Dane wycieczki:
Kalorie: 2156 (kcal)
Dystans: 101.12 kmCzas: 03:40 h
Średnia prędkość: 27.58 km/h
Prędkość maks: 50.26 km/h
W górę: 724 (m)
HR max: 181, HR avg: 152
Temperatura: 19.0